czwartek, 2 kwietnia 2015

Po przerwie.

Zrobiłam sobie ostatnio sporą przerwę na blogu. Nie było to moim zamiarem, ale jak to się mówi najczęściej w takich sytuacjach - tak jakoś wyszło. „Gdzie byłam jak mnie nie było?”.
Dwa razy zaliczyłam z Królewcem wypady jednodniowe w nasze piękne góry. Pierwsza wycieczka była na Krawcowy Wierch, a druga na Baranią Górę. Oba wypady miały w sobie to "coś" co nas nakręca na kolejne wyjścia. Można się świetnie "zresetować" podczas takich "spacerów".



To są zdjęcia ze szlaku prowadzącego na Krawcowy Wierch. Pogoda była cudowna!



Jest to najmniejsze, ale i najpiękniejsze (z zewnątrz) schronisko w jakim byłam do tej pory (Bacówka PTTK na Krawcowym Wierchu).


Fajnie tak mieszkać... Wychodzisz z domu a tu las, hale i góry :), tylko gorzej jak nagle zabraknie naszych ulubionych przekąsek. Wypad do sklepu nabiera nowego znaczenia :).

Z naszej drugiej, pieszej wycieczki na Baranią Górę nie mamy żadnych widokowych zdjęć. Pogoda była dość kapryśna - było mgliście, śnieżnie i wietrznie. Co do samego schroniska muszę przyznać, że jest koszmarne. W tym wypadku nie mam pojęcia co architekt miał na myśli...

Jednak jako dowód naszej wędrówki przedstawiam pozowane zdjęcie prześlicznej i młodziutkiej Salamandry. 



Jej obecność to świetny znak, ponieważ podobnie jak raki zamieszkuje tylko w naprawdę czystych miejscach.
Podczas tej wyprawy zrobiliśmy w sumie 25,5 km. Biorąc pod uwagę fakt, że jakieś 3 km szliśmy - przynajmniej ja - na czworakach (zapadaliśmy się co krok w śniegu prawie po pas) uważam wypad za naprawdę udany i wyczerpujący.

Poza tym wróciłam powolutku do mojego ukochanego/znienawidzonego (zależy z jakiej perspektywy spojrzeć) biegania.  Oczywiście, jak każdy początek po dłuższej przerwie był ciężki (walka o każdy oddech, krok i metr). Jednak już w tym momencie mogę sobie pozwalać na zabawę z tempem :). Gdy jestem w domu rodzinnym to moja ulubiona trasa.


Mały ruch (poza niedzielną porą poobiednią) i fajne widoczki :).


 Uwielbiam biegać o zachodzie słońca!



Tylko czekać, aż się wszystko pięknie zazieleni.

Poza tym pochłaniam ostatnio sporo książek (teraz mam "fazę" na książki o tematyce sportowo/żywieniowej, jakby inaczej :)). Jestem książkoholiczką, dlatego w dzień kobiet zamiast kwiatów dostałam od Królewca kilka fajnych pozycji (którymi już wcześniej byłam zainteresowana). Już niebawem planuję wrzucić swoje przemyślenia na temat moich nowych i starych odkryć książkowych.


4 komentarze:

  1. Piękne widoki i świetnie, że wróciłaś!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, ja Baranią Górę zaliczyłam w zeszłym roku ale na Krawcowym Wierchu jeszcze nie byłam. Zdjęcia wyglądają tak zachęcająco, mam nadzieję, że w najbliższym czasie uda mi się wybrać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne widoki, a góry prawie tak samo jak może wielbiam :)
    Pozdrawiam,
    fit-healthylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...