czwartek, 29 stycznia 2015

Zima w górach.

W ostatnią sobotę wybraliśmy się z moim „Królewcem” (mąż tak poważnie brzmi :D) na pieszą wędrówkę w nasze małe góry, konkretnie na Rysiankę i Lipowską. Byliśmy tam półtora roku temu w okresie letnim z naszymi przyjaciółmi i ich ukochanym czworonogiem, ale tym razem wybraliśmy inną trasę.
Można powiedzieć, że był to dla mnie delikatny przełom, ponieważ jakiś czas temu obiecałam sobie – NIGDY WIĘCEJ ZIMĄ W GÓRY! Oczywiście nie były to tak wymagające warunki, ale mimo wszystko cieszę się, że przełamałam swoje "traumatyczne" wspomnienia.

Mapka naszej trasy.
Wstaliśmy o 6:00 rano, zjedliśmy śniadanko i wypiliśmy gorącą kawkę na pobudzenie. Do plecaka zapakowałam nam bułki, termos z herbatką z sokiem malinowym, wodę, czekoladę i 2 banany (węglowodanów w górach nigdy za wiele). Sprawdziliśmy aurę pogodową za oknem - lekko sypał śnieg, przez noc pokrył wszystko warstwą puchu, a termometr wskazywał -3 stopnie. Ubraliśmy się ciepło i ruszyliśmy na przystanek autobusowy, gdzie po 7:18 miał jechał bus w stronę Złatnej.
Ponieważ busik, którym jechaliśmy nie dojeżdżał do samej huty, jakieś 2 km przeszliśmy na nogach do początku naszej trasy. I tak zaczęliśmy naszą zimową wędrówkę.

Oczywiście widoczność była praktycznie żadna. Większość czasu sypało, była mgła i wiało. Całe szczęście trasa była zmarznięta i ubita przez ratraki, przez co nie zapadaliśmy się w śniegu po kolana.
I celu nie widać :)





Schronisko na Rysiance ujrzeliśmy dopiero gdy byliśmy tuż pod nim (jakieś 30m). Zrobiliśmy sobie przerwę na ogrzanie i drugie śniadanko.
Przed schroniskiem na Rysiance.

Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego stałam w takiej pozycji - podejrzewam, że to był mój sposób na walkę z wiatrem i zimnem (poza na bojownika)

Podczas schodzenia (inną trasą niż przyszliśmy) nie było już tak mocnego wiatru i momentami widać było pięknie ośnieżone hale i drzewa. Jednak bardziej odległe widoki były w dalszym ciągu zasłonięte mgłą.

Przed schroniskiem na Lipowskiej.




Przedstawione przeze mnie zdjęcia może nie są zbyt widokowe, ale na pewno mają swój urok. W trakcie schodzenia po większych nachyleniach trzeba było bardzo uważać - wszędzie lód. Oczywiście nie obyło się bez jednego ostrzegawczego orła, ale szybciej się pozbierałam niż upadłam :).
Ogólnie cała nasza trasa obejmowała 17,5 km, tempo mieliśmy całkiem niezłe jak na te warunki, bo przeszliśmy całą trasę w czasie 4 godzin i 34 minut. W planach zejście mieliśmy w okolicach godziny 16, a tu po 13:30 byliśmy u celu naszej wędrówki - w Ujsołach.

Tu już widać życie - mniej śniegu i pierwsze domki.



Ach to był świetny sposób na dotlenienie, pobudzenie i rozruszanie. Już nie będę miała takich oporów przed pójściem w góry podczas zimowej aury, jak wcześniej. Jedyny minus to moje obolałe plecy, które "poruszyłam" podczas schodzenia, ale stwierdzam z całą szczerością, że było warto.



Takie spędzanie wolnego czasu to ja lubię, i myślę, że mój Królewiec również :).

czwartek, 22 stycznia 2015

Sałatka z mozzarellą i sosem winegret.

Wartość kaloryczna jednej porcji wynosi 354,5 kcal
Jest to dość spora porcja (ok 280g) 
Wartość energetyczna: Węglowodany 17% (15g), Tłuszcze 63% (25g), Białko 20% (18g)

Składniki dla 2 osób:
- mieszanina sałat (ja w tym przypadku wykorzystałam połowę gotowej mieszanki 180g, czyli 90g)
- dwie garście rukoli
- dwie garście roszponki 
- ser mozzarella (kulka 120g)
- pomidorki koktajlowe ok 20 sztuk
- kiełki brokuła (pół opakowania 50g, czyli ok 25g)
- krem balsamiczny

Na "mój" sos winegre:
- 3 łyżki dobrej jakości oliwy z oliwek
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżeczka miodu
- 1 łyżeczka musztardy dijon
- 1 nieduży ząbek czosnku
- sól
- pieprz

Przygotowanie:

1. Na początku robię sos, wykorzystuję do tego mały słoiczek. Po kolei dodajemy wszystkie składniki: oliwę z oliwek, sok z cytryny, miód, musztardę, bardzo drobno posiekany lub przeciśnięty przez praskę czosnek, sól i pieprz do smaku. Zakręcamy słoiczek i potrząsamy wielokrotnie aby sos dobrze się wymieszał. Odstawiamy na bok.

2. Umytą i odsączoną zieleninę nakładamy na dwa talerze. Mieszaninę sałat, rukolę, roszponkę i kiełki brokuła (wszystko po połowie).

3. Kroimy na połowę pomidorki koktajlowe i dodajemy do naszych sałat.

4. Kroimy mozzarellę w większą kosteczkę i wrzucamy na nasze talerze.

5. Wszystko polewamy naszym sosem winegret.

6. Na sam koniec skrapiam wszystko kremem balsamicznym, na oko wychodzi ok 2 małych łyżeczek na porcję (nie jest on niezbędny, ale mi osobiście odpowiada ten smak i fajnie komponuje się z sosem i zieleniną).


I już mamy naszą sałatkę, która świetnie smakuje w połączeniu ze świeżą bagietką (jak i bez). Dla smakoszy polecam również zetrzeć odrobinkę parmezanu po górze. 

Dla mnie ta sałatka to świetna propozycja na śniadanie czy kolację. Nie pogardziłabym nią nawet jako danie obiadowe, jednak ze względu na mojego męża (który nie uznaje dania "konkretnego" bez mięska) dodałabym do niego pokrojonego w kostkę filecika (oczywiście nie surowego).

Jak zaznaczyłam pod zdjęciem uważam, że jest to dość spora porcja (dokładnie tyle ile znajduje się na przedstawionym talerzu - dla przybliżenia jego wymiary to 26cmx26cm), osoby które nie koniecznie przepadają za tego typu sałatkami, bądź które są przyzwyczajone do mniejszych porcji uprzedzam, że przepis ten może spokojnie starczyć nawet dla 3 czy 4 osób. 
Ja mogłabym ją jeść bez końca :).

Życzę smacznego!


środa, 21 stycznia 2015

Zapiekanka z łososiem, warzywami i grzankami.


Wartość kaloryczna jednej porcji wynosi 460 kcal
Węglowodany 26%, Tłuszcze 52 %, Białko 22 %

Składniki na danie dla 4 osób:
- świeży filet z łososia bez skóry 200g
- łosoś wędzony 120g
- pół brokuła 250g
- por
- koperek
- 4 kromki chlebka (nie musi być pierwszej świeżości)
- ser parmezan 5-10g 
- 2 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek
- masło 5g

Na sos beszamelowy:
- masło 50g
- mąka pszenna 50g
- mleko 350ml
- sól
- pieprz

Przygotowanie:

1. Kroimy brokuła w różyczki, wrzucamy do wrzącej, posolonej wody na ok 1 minutę. Wyjmujemy i odstawiamy na bok.

2. Filet z łososia kroimy na dużą kostkę (ok 2cm), podobnie wędzonego łososia.

3. Porę kroimy wzdłuż, a następnie w półkrążki.

4. Kroimy drobno czosnek.

5. Na rozgrzaną patelnię dodajemy oliwę z oliwek (rafinowaną), następnie wrzucamy pokrojoną porę i czosnek, przyprawiamy do smaku solą i pieprzem i smażymy przez 3 minuty.

6. Rozdrabniamy kromki chleba (ja wrzucam do blendera), dodajemy do niego starty parmezan i mieszamy.

7. Do pora dodajemy nasze pokrojone ryby, wszystko mieszamy i odstawiamy na bok, aby ryba przeszła smakami pory i czosnku.


8. Następnie robimy sos beszamelowy - w rondelku topimy masło i dodajemy mąkę cały czas mieszając, aż zrobi się nam zasmażka. Wlewamy mleko i cały czas mieszamy, aż sos uzyska konsystencję śmietany. Sos solimy i pieprzymy do smaku. 

9. Zdejmujemy sos z gazu i dodajemy do niego drobno posiekany koperek (ok 2 łyżki).

10. Przekładamy rybę z porą do naczynia żaroodpornego (wysmarowanego cieniutko masełkiem), dodajemy różyczki brokuła, zalewamy sosem beszamelowym i wszystko razem mieszamy.

11. Wymieszaną masę posypujemy wcześniej przygotowanymi okruchami chleba.

12. Wszystko wstawiamy do piekarnika na 200 stopni (w naczyniu bez przykrycia) na jakieś 15-20 minut. Należy uważać by nie przypalić chleba.

Smacznego!!

Jest to jedno z najnowszych eksperymentów mojego męża. Jak osobiście nie przepadam za rybami tak dałam się namówić na jego wariacje i nie żałuję, dla mnie to danie jest po prostu PRZEPYSZNE. Szczerze się przyznaję, że co parę dni dopominam się o powtórkę (lepiej mi smakuje jak mąż ugotuje, on jest królem naszej kuchni). 
Chciałam też zaznaczyć, że w tym daniu nie musimy przejmować się zawartością tłuszczy (ich dominacją) ponieważ jest to najzdrowszy tłuszcz jaki możemy dostarczyć naszemu organizmowi. Naprawdę zachęcam do wypróbowania przepisu, nawet jeśli nie przepadacie za rybami (jak ja do tej pory). Myślę, że nie pożałujecie.

czwartek, 15 stycznia 2015

Popołudnie z książką - rok czy miesiąc z Ewą Chodakowską?

W dniu dzisiejszym postanowiłam wziąć pod lupę kolejne dwie pozycje, które jakimś sposobem znalazły się w mojej „biblioteczce”. Zdecydowałam się poświęcić im jeden post z racji tego, że obie książki są do siebie tak podobne, że aż trudno nie potraktować ich jako jedną spójną całość.

czwartek, 8 stycznia 2015

Dieta dla uczulonych na SALICYLANY -> Czwartek

Załącznikiem do dzisiejszej, czwartkowej diety jest przepis na jedną z moich ulubionych zup, a mianowicie zupę krem z zielonego groszku.  



Śniadanie I  268 kcal
3 racuchy z jabłkami golden Delicjusz
z mąki graham 150g (około 3 średnie placki) -> Przepis (zamieniłam banana na dwa jabłka)
Kawa orkiszowa 250ml -> Polecam

Śniadanie II 327 kcal
Sok ze świeżych jabłek G.Delicjusz 250ml
Ciastka owsiane 45g (3-4 sztuk) -> Przepis

Obiad 455 kcal
Filet z kurczaka pieczony bez panierki (z przyprawami) 120g
z dodatkiem ok. 1,5 łyżki oleju rzepakowego,
ryż brązowy 40g (po ugotowaniu wychodzi ok. 120g),
sałata ok. 40g ze szczypiorkiem 5g i jogurtem naturalnym 10g
z ewentualną szczyptą soli

Podwieczorek 330 kcal
Zupa krem z groszku 300ml -> Mój przepis na dole
i kromka naszego chleba (świeży bądź ususzony na grzanki) 25g -> Przykład

Kolacja 293 kcal
2 kromeczki chleba graham na zakwasie 50g -> Przykład
posmarowane masłem extra 10g
z dwoma plasterkami szynki parmeńskiej Parma 20g -> Polecam
 dwoma plasterkami sera camembert 20g
i po kawałku selera naciowego 20g
Do tego słaba herbatka bez cukru 250ml

Podsumowanie: 1678 kcal, białko 18%, tłuszcz 31%, węglowodany 51%

Zupa krem z groszku

Składniki:
- Paczka mrożonego groszku 400g
- 5 ziemniaków (późnych)
- mozzarella (kulka)
- 2 garście kiełków (ja użyłam z brokułów)
- sól, pieprz
- 2 garście bazylii dla osób nieuczulonych na salicylany

Przygotowanie:
Do garnka wsypujemy nasz groszek, zalewamy ok 1 litrem wody i zaczynamy gotować. Ziemniaki obieramy i kroimy na kostkę (by szybciej zmiękły), dodajemy je, gdy woda z groszkiem zacznie się gotować. 
Przyprawiamy solą i czekamy, aż ziemniaki będą ugotowane. 
Gdy będą już miękkie blendujemy wszystko (osoby nie będące uczulone na salicylany, bądź z wysoką tolerancją mogą wrzucić garść bazylii i zmiksować ją razem z zupą).
Wszystko ewentualnie dosalamy, a na talerzu dekorujemy kawałkami pokrojonej mozzarelli, kiełkami brokuła (bądź innymi), bazylią (kto może), czy grzankami.

Ta zupa jest prosta, szybka i od razu stała się moim faworytem wśród zup :). Polecam gorąco!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...