piątek, 19 grudnia 2014

Popołudnie z książką - "Zamień chemię na jedzenie" Julity Bator

Mam dziwne wrażenie, że porad dotyczących racjonalnego odżywiania jest więcej niż aktualnych problemów żywieniowych. I nie – nie mówię w tym momencie o zaparciach, biegunkach, czy zatruciach pokarmowych. Nieodpowiednie odżywianie wg mnie jest w dzisiejszych czasach powodem wielu poważniejszych problemów począwszy od przeróżnych alergii, problemów astmatycznych, nietolerancji na określone składniki, po przewlekłe choroby głównie układu pokarmowego - ale również mające swoje podłoże w odżywianiu – inne złożone schorzenia.
Nie będę się wywodzić na tematy nam znane, że to co chemiczne nie sprzyja naszemu zdrowiu. Każdy ma swoją opinię na temat dzisiejszych produktów spożywczych proponowanych przez producentów, jednak osobiście nie znam nikogo kto by chwalił walory i odżywczość chemicznych dodatków.

Nie planowałam do tej pory opisywać na swoim blogu żadnej książki (choć są dla mnie bardzo ważne). W przypływie impulsu uznałam jednak, że podzielę się z Wami tym co mnie zainteresowało, co mi się spodobało i co rozczarowało w publikacjach, które szczęśliwie znalazły się w moich rękach (i staram się ten stosik w miarę możliwości powiększać).
Od razu uprzedzam, że nie będzie to jedna z typowych recenzji, są odpowiedniejsze miejsca w sieci na tego typu lekturę. Ja "uczepię" się tego co dla mnie istotne, szczegółowe informacje na temat kto, co, gdzie i kiedy na pewno ukaże Wam wujek "gugl", nie planuję po prostu powielać pracy innych.


Na pierwszy ogień pójdzie nie do końca naukowa pozycja, raczej poradnik Pani Julity Bator "Zamień chemię na jedzenie".

Autorka nie jest ani dietetykiem ani technologiem żywienia – po prostu w walce o zdrowie swoich dzieci zrewolucjonizowała życie całej swojej rodziny. Muszę przyznać, że budzi to mój szacunek, ponieważ domyślam się, że nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza podjęcie się zmian nawyków żywieniowych dzieci. To nie był kaprys autorki, ani pogoń za bio i eko-modą. To był warunek, którego spełnienie daje jej dzieciom możliwość normalnego funkcjonowania. 

Autorka w bardzo prosty, przejrzysty i ciekawy sposób przekazuje informacje na temat niezdrowej żywności. Można się zdziwić ile nieodpowiednich składników znajduje się na półkach sklepowych i na naszych stołach każdego dnia.
Opisuje swoją niełatwą drogę do obranego celu jakim jest jedzenie bez chemii. W bardzo dużym stopniu ułatwia czytelnikowi pójście w jej ślady. Rozwiewa wiele mitów dotyczących niektórych produktów spożywczych, radzi nam jak szukać dobrych składników i przede wszystkim jak jeść żeby być zdrowym.W dodatku pisze w tak miły i bezpośredni sposób, że typowy dystans "autor-czytelnik" całkowicie zanika. 
Pani Julita utwierdza nas w przekonaniu, że cokolwiek co jest stworzone chemiczne, przetworzone czy sztucznie dodane nie jest dobre dla naszego zdrowia. Odbija się to na nas i na naszych dzieciach. Owszem, organizm ludzki potrafi się adaptować do trudnych i zmiennych warunków, jednak patrząc na przykład naszego rozwoju, potrwa to jak nie kilkadziesiąt to kilkaset lat. I sam fakt, że człowiek dopasuje się do chemii bez odczucia negatywnych skutków jest tylko wysnutą, dość optymistyczną wersją.

Książka na pewno nie zaspokaja w 100% wszystkich poruszanych problemów, ale daje nam tą niezbędną namiastkę - punkt wyjścia do dalszego poszukiwania i dbałości o nasze zdrowie.

Oczywiście nie ma nic prostego, ponieważ podążanie przykładem Pani Julity nastręcza wiele problemów - bo to potrzeba czasu, pieniędzy i co najważniejsze impulsu do tak radykalnych działań.
Chciałam teraz rozpocząć (może i nudny) wywód jak to wszystko traktować...jednak wybaczcie, nie będę udzielać Wam odpowiedzi na to pytanie. Jeżeli Was to interesuje to sięgniecie po tą książkę i po jej przeczytaniu sami zdecydujecie co zrobić. Ani ja ani Pani Julita nie możemy być tym "impulsem". Ten impuls to Wy i Wasze podejście do tematu odżywiania.

2 komentarze:

  1. Generalnie w dzisiejszym świecie, jeśli nie posiada się szklarni i dostępu do ekologicznych hodowli, trudno jest pozbyć się chemii z naszego pożywienia. Zarówno w sklepach jak i na bazarkach nigdy nie wiadomo co się kupuje, a ekologiczne jedzenie pozbawione chemicznych dodatków jest jednak dużo droższe i trudno dostępne. Pewnie, że dla chcącego nic trudnego, jednak mnie chyba szkoda czasu na poszukiwanie ekologicznych źródeł pożywienia. Niemniej książka pewnie by mnie zainteresowała, bo lubię tego typu pozycje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej zgadzam się z tym, że ciężko znaleźć dzisiaj produkty pozbawione chemii. W tej książce spodobała mi się duża ilość przykładów jak samemu zrobić coś co pozwoli nam na wyeliminowanie i zmniejszenie w naszej diecie dużej ilości niezdrowych składników. Co do typowo ekologicznych produktów - jestem raczej sceptycznie nastawiona - ze względu na niebotyczną cenę jak i niejednokrotnie brak jakiejkolwiek gwarancji, że danych produktów nie tykała żadna chemia.Stawiam tu bardziej na przykład na przygotowanie własnego sosu pomidorowego niż użycie kupnego, bądź gdy nie mamy takiej chęci, możliwości czy czasu - wiedzieć jak wybrać tak zwane mniejsze zło z półek sklepowych.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...