czwartek, 19 lutego 2015

Pływanie - lekiem na całe zło.

Jak w treningach biegowych czy siłowych uwielbiam przede wszystkim uczucie po treningu, tak jest pewna dyscyplina, którą ubóstwiam ponad wszystkie inne właśnie z powodu uczucia jakie odczuwam w trakcie jej wykonywania.
O czym mowa…o mojej miłości jaką jest wooooda! Po prostu kocham pływać!
Zdjęcie z witryny google.
Zupełnie szczerze mogę przyznać, że w środowisku wodnym czuję się o wiele lepiej niż na lądzie. To nie tak, że nie męczę się podczas swoich pływackich wyczynów, ale ten wysiłek jest dla mnie całkiem inny niż np. podczas biegania. Biegam ze względu na walkę ze swoją największą słabością jaką jest wytrzymałość biegowa. W trakcie tej aktywności moją głowę zazwyczaj zalewają myśli o dość religijnym charakterze ("o Boże…już nie mogę") oraz często uporczywie składane przysięgi zaprzestania tych katorżniczych praktyk ("never again!"). 
Nie zmienia to jednak faktu, że z gorliwością osobistego sadysty bądź w wolnym tłumaczeniu - masochisty – znowu zakładam buty do biegania…
W pływaniu rzecz ma się inaczej...jestem jak dziecko wyczekujące swojego pierwszego wejścia do wody. 
Za każdym razem, gdy wychodzę z basenu pocieszam się myślą, że wrócę tu niebawem.

No tak, ale to, że ja uwielbiam pływać nie oznacza, że każdy tak podchodzi do aktywności ruchowej w wodzie. Dlatego chcę Wam przekazać kilka argumentów dlaczego właśnie warto pójść na basen! 

Pływanie to świetna zabawa!

Ja osobiście mogłabym spędzić w wodzie cały dzień (i tak było w młodości podczas wakacji)! Oczywiście nie jest powiedziane, że musisz pokonywać długości basenu od ściany do ściany, są różne formy spędzania wolnego czasu w wodzie jak np. aqua-aerobic. Ja niestety nie należę do jego zwolenników, preferuję aktywność na większej przestrzeni w wodzie i moje, wcale nie nudne, odcinki od ściany do ściany :).

Najlepsze na kręgosłup!

Ogólnie basen jest najlepszą aktywnością fizyczną dla osób borykających się z problemami kostnymi, z bolącym kręgosłupem oraz stawami. Wyjaśnienie jest bardzo proste – w wodzie, z powodu jej fizycznych właściwości, nasze ciało waży mniej więcej od 2kg do 7kg. Co za tym idzie, nasz kręgosłup tuż po wejściu do wody doznaje natychmiastowej ulgi. Takiego odciążenia nie odczuwa nawet wtedy, gdy leżymy w najwygodniejszej dla nas pozycji.
Należy jednak pamiętać, że przy poważnych zwyrodnieniach kręgosłupa należy pomijać styl klasyczny (żabkę). Jej technika powoduje nacisk na odcinek szyjny, lędźwiowy oraz obciąża stawy biodrowe i kolanowe. 
Osobom zdrowym rekreacyjne pływanie żabką na pewno nie zaszkodzi.

Najlepszą techniką dla osób mających problem z opisanymi odcinkami będzie styl grzbietowy – gdzie wymienione odcinki znajdują się podczas pływania w neutralnych pozycjach nie narażonych na uszkodzenie.

Zdjęcie z witryny google.
Najlepsze na odchudzanie.

W odchudzaniu najważniejsza jest regularność. To klucz do sukcesu. 
Aktywność w wodzie pobudza metabolizm, nawet bardziej od innych form ruchowych o tej samej intensywności. Wynika to z odmiennych warunków środowiska oraz aktywizacji nawet tych mięśni, o których istnieniu do tej pory nie wiedzieliśmy.

Wpływa na rozbudowę muskulatury.

Opór wody sprawia, że do naszego prostego ruchu ręką, podczas którego na lądzie brałoby udział od 2-4 mięśni, dołączają się sąsiadujące partie mięśniowe oraz te dużo głębiej położone. Pompujemy krew w dalsze i bardziej odległe miejsca wpływając na ich rozbudowę i metabolizm.

Wzmacnia układ oddechowy.

Kluczem w pływaniu jest oddech – utrzymanie powietrza w płucach pod wodą, powolny kontrolowany bądź szybki i rytmiczny wydech w walce z oporem wody, szybki i głęboki wdech nad wodą – powodują, że nasze płuca pracują ciężej i wydajniej. Rozbudowujemy ich siłę, pojemność i wydolność.

Wpływa na układ krwionośny.

Poprzedni układ jest nierozerwalnie związany z krążeniem. Świetne dotlenienie, przyśpieszone tętno oraz odmienne środowisko wpływa na lepsze krążenie, pobudzenie metabolizmu, dokrwienie mięśni i narządów oraz co najważniejsze odżywienie komórek organizmu i szybsze oczyszczenie go z ubocznych produktów przemiany materii. Prowadzi to również do obniżenia poziomu złego cholesterolu z naszej krwi oraz skutecznego obniżenia ciśnienia w czasie spoczynku.

Nakręca metabolizm nawet po wyjściu z wody.

Pomimo tego, że wystarczy popływać 20 minut na średnim tętnie, aby pobudzić spalanie tłuszczy jest coś co ucieszy nie jednego – wystarczy z pół godzinki do godziny spędzone w środowisku wodnym (bez zbytniej aktywności ruchowej), aby przyspieszyć nasz metabolizm. Może nie będzie to tak spektakularny pęd metaboliczny (i o tak długim okresie trwania) jak po pełnym wycisku na basenie, ale środowisko wodne pobudzi wasz organizm do wzmożonego spalania utrzymującego się nawet do kilku godzin po wyjściu z basenu.

Ujędrnia ciało.

Woda jest najlepszym masażerem na świecie. W połączeniu z ruchem działa na każdą partie naszego ciała. Skutecznie ujędrnia nasze ciało i jest niezastąpiona w walce z cellulitem.
Zdjęcie z witryny google.
Osobiście uważam, że basen jako forma aktywności jest po prostu niezastąpiony. I tu już nie chodzi o spalone kalorie, tylko o całokształt. W dzisiejszych czasach kiedy coraz więcej osób boryka się z wadami postawy, kręgosłupa, stawów – daje nam możliwość nie rezygnowania z ważnej części zdrowego stylu życia jakim jest ruch i aktywność fizyczna. Dodatkowo pozwala nam walczyć z naszymi zwyrodnieniami poprzez zahamowanie, a nawet zmniejszenie naszych zdrowotnych problemów.

17 komentarzy:

  1. Byłam ostatnio na basenie i było meegaa:) Bardzo za tym teskniłam, włączam basen do moich treningów przynajmniej raz w tygodniu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, każdemu doradzam, że najlepszy zróżnicowany plan treningowy musi zawierać basen (choćby raz w tygodniu). Cieszę się, że osób lubiących pływać jak ja jest więcej :).

      Usuń
  2. Dzięki za ten post.Fajnie, ze tu do Ciebie trafiłam. Od kilku tygodni przeżywam fascynację pływaniem! Poważnie:-). Zaczęłam chodzić regularnie na basen (3-4xtydz) i nareszcie załapałam rytm w pływaniu i oddechu. Wychodząc z wody już nie mogę się doczekać kolejnego razu więc doskonale wiem o czym piszesz.pozdrawiam serdecznie Zuzka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się cieszę, że do mnie zawitałaś :). W basenie na prawdę bardzo szybko "widać" efekty - zwiększona wydolność, lepszy oddech a co za tym idzie lepiej nam się pływa i pokonujemy coraz to dłuższe odcinki. Strasznie się cieszę, że złapałaś tego wspaniałego basenowego bakcyla i powodzenia w dalszych wodnych zmaganiach :).

      Usuń
  3. Ja już bardzo długo namawiam mojego narzeczonego na wyjście na basen. Chodzimy razem na siłownie w tygodniu a basem byłby bardzo fajną altwernatywą. Fajny post!
    Pozdrawiam i zapraszam: www.homemade-stories.blogspot.be

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Ja również usilnie namawiam męża na basen. Niestety nie jest on fanem pływania...ale czasami da się namówić :). Mam nadzieję, że Tobie uda się wyciągnąć narzeczonego na basen, naprawdę myślę, że warto.

      Usuń
  4. Fajne! Tylko, że basen poza godzinami wczesnoporannymi mnie osobiście trochę odrzuca z powodu zbyt dużej ilości ciał obcych dookoła ;) A czy jak ktoś nie pływa poprawnie technicznie to takie pływanie też daje wyżej opisane efekty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię zbytniego oblężenia torów przez ciała obce :). Mam wypróbowane godziny w weekendy na moim basenie kiedy mam dla siebie cały tor (a nawet i dwa) i mogę się wyżyć do woli, a w tygodniu rzeczywiście jest ciężko (poza bardzo wczesnym rankiem). Powyższe efekty nie są szczególnie powiązane z poprawną techniką. Nie trzeba zachowywać odpowiednich kątów ani faz ruchu aby się zmachać i poruszać w wodzie. Tak na prawdę umiejętność techniczna ułatwia pływanie, więc pewne braki powodują nawet większe zmęczenie, podwyższony puls i co za tym idzie spalanie :).

      Usuń
  5. Pływanie świetna sprawa, jak tylko mam okazję - korzystam.
    Nic mnie tak nie relaksuje i nie odpręża :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie byłam dobra w pływaniu, moje próby wyglądają jakbym się topiła. Nie zmienia to faktu, że uwielbiam czas spędzony na basenie, tylo dla mnie to zupełny relaks ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nie ważne jak - możesz zawsze powiedzieć, że to Twój własny opatentowany styl. Najważniejsze czerpać z tego radość i miło spędzać czas.

      Usuń
  7. W takim razie dzisiaj idę na basen :D

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja w wieku 7 lat nabiłam się traumy, bo na lekcjach wf-u na basenie instruktor kijem wrzucał nas do wody:( Przez cały rok nie nauczyłam się kompletnie nic... Teraz pływam tzw. rozpaczliwym pieskiem i raz na jakiś czas obiecuje sobie, że pójdę na kurs pływania dla dorosłych... Tylko czy w wieku prawie 37 lat można nauczyć się pływać...?

    PS. Ciekawie się Ciebie czyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo często spotykam się z takim uprzedzeniem do pływania, spowodowanym koszmarnym podejściem instruktorów w szkole. Jak tylko o tym słyszę to nóż mi się otwiera w kieszeni i aż chciałoby się potraktować ich tym samym kijem - mam nadzieję, że teraz w szkole jest inaczej.
      Co do nauki pływania to nigdy nie jest za późno, znam i widuję osoby nawet po 60, które zdecydowały się na naukę. Uczymy się całe życie. Naprawdę zachęcam Cię do tego, satysfakcja z każdego postępu jest niesamowita :). Powodzenia!

      PS. Dziękuję za opinię :)

      Usuń
  9. Kiedyś chodziłem regularnie raz w tygodniu. Teraz, po przeprowadzce, od 1,5 roku byłem raz... na szczęście niedługo otwierają basen w pobliżu, więc będę nadrabiał;p;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jak miałam kilka lat chodziłam z nauczycielem na basen, bardziej rekreacyjnie ale zawsze coś. Teraz regularnie uczęszczam 2-3 razy w tygodniu ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...